ogrzewanym wieszaku.
- Naprawdę powinieneś jechać, kochanie, dobrze ci to zrobi. I to takie śliczne miejsce... - Próbujesz się mnie pozbyć? - Zerknął na nią z ukosa. - Nie bądź śmieszny - rzuciła dość ostro. - Żartowałem. - Wiem. - Oparła się o wyłożoną kafelkami ścianę. - Jestem zmęczona tym nocnym czuwaniem i przykro mi, że nie mogę z tobą jechać, ale każda choroba dziewczynek wytrąca mnie z równowagi. Chciał jej przypomnieć, że Flic ma prawie siedemnaście lat, jednak ugryzł się w język. - Dlatego chcę z tobą zostać. - Natarł się odrobiną wody kolońskiej, pocałował Karo w policzek i wypchnął ją delikatnie z łazienki. - Robi się późno. - Podszedł do szafy i wyjął koszulę. - Masz jechać i koniec. Baw się dobrze, spróbuj ułożyć sobie stosunki z Biankiem, zapoznaj się bliżej z kolegami... Nie chcę, żeby Flic ci to popsuła, nawet jeśli nie jest winna swej choroby. Przestał zapinać koszulę. - Czy to właśnie cię martwi? Że mógłbym ją uznać za winną? - A nie jest tak? - spytała spokojnie. - Nie, jeśli naprawdę jest chora - odparł takim samym tonem. - I mam nadzieję, że jest. - W to nie wątpię. - Więc wszystko jasne. Imogen właśnie zajrzała do Flic, która z zamkniętymi oczami leżała w łóżku. - Flic? Flic otworzyła jedno oko, zobaczyła, że siostra jest sama, więc otworzyła drugie i usiadła. - Ty tak naprawdę...? Czy udajesz? - szepnęła Imogen. - A jak ci się zdaje? Przecież mówiłam, że to załatwię, nie? Imogen patrzyła z podziwem na siostrę. - Jesteś jeszcze lepszą aktorką niż ja. 124 - Mama nigdzie nie pojedzie - powiedziała Flic cicho, lecz z przekonaniem. - Nie ma mowy. - Ale musisz wytrzymać do jutra. Flic opadła z powrotem na poduszkę. - Do kogo ta mowa? - I co potem? - spytała Imo. - Czy wykorzystamy ten weekend, żeby dalej pchać sprawę? - Zerknęła za drzwi i ściszyła głos. - Groosi wyraźnie o niczym jej nie wspomniała. - Przecież sama ją o to błagałaś. - Taaa, ale mimo wszystko... Może powinnam to zrobić? Załamać się czy coś... Pozwolić, żeby to ze mnie wyciągnęła... Flic kręciła wolno głową. - Nie tracę nadziei, że kiedyś nauczysz się subtelności, ale na razie nic z tego. - A dokąd nas zaprowadziła ta twoja subtelność? Cholera, przecież on wciąż tu jest! Na korytarzu rozległy się kroki. Flic zamknęła oczy i zwichrzyła sobie włosy. - Idź stąd, Imo. - Pomyśl o tym - szepnęła ze złością tamta. - Skoro mama zostaje, musimy to wykorzystać!