sposób, pomagała mężowi i podżegała go do
wpłacenia pieniędzy za dziecko. Nic nie może się równać z tym, że stała z boku, kiedy bił i kopał Irinę. Nie ma dla niej kryjówki. Wszystko to tylko mrzonki. Nie ma nadziei. 19 - Człowiek nigdy się do tego nie przyzwyczaja, co? - powiedziała Maureen Donnelly do swojej przyjaciółki Gare Novak przy obiedzie w małej greckiej restauracji przy Charlotte Street. - Ja się nie przyzwyczaiłam. - Gare zanurzyła mały kawałek pity w taramasalacie, przyjrzała mu się i odłożyła z powrotem. - Przepraszam, nie powinnam o tym mówić. - Owszem, powinnaś. Siedzi ci to w głowie, lepiej to z siebie wyrzucić. - Masz rację, że siedzi mi w głowie. - Maureen upiła trochę retziny. - Ta jedna sprawa naprawdę nie daje mi spokoju. Niby nic konkretnego, rozumiesz. To naprawdę mogły być, jak powiedziała, obrażenia odpowiadające temu, co według nich się wydarzyło. Wiadomo przecież, że dzieci ciągłe się przewracają. - Ale ty w to nie wierzysz. - Niezupełnie. Mimo wszystko dziwnie to wyglądało. Ja zwykle tylko zajmuję się dziećmi, ale mam gdzieś matki, które pozwalają, by to się ciągnęło. - Z wyjątkiem tej jednej? - Łagodne, orzechowe oczy Clare patrzyły pilnie w jej twarz. - Była taka... udręczona. - Czuła się winna. - Kurczę... no tak. - Ale to nie jej robota? - Zdecydowanie nie. Boże, jak strasznie żal mi było tej małej! I jej matki także. ~*~ - Może mógłbyś rzucić okiem na tych ludzi? - spytała Clare Novak męża, kiedy kładli się spać. - W jakim celu? - Novak dotknął nowej kołdry. - Jaka ładna! - Kupiłam na wyprzedaży u Johna Lewisa. - Clare zgasiła lampkę przy łóżku. - Mike, mógłbyś to zrobić? - Po co? - Ułożył się wygodnie i objął mocno żonę ramieniem. - To może być przypadek dla Robina. - Przecież go nie znosisz, Clare - zauważył zaskoczony Novak. - Nigdy nie mówiłam, że go nie znoszę, ale raczej mu nie ufam. A przynajmniej nie wierzę w jego motywy. - Odsunęła się nieco i podparła głowę na łokciu. - Mike, chcę, żebyś w tej sprawie potraktował mnie poważnie. - Zawsze traktuję cię poważnie. Opadła na poduszkę, próbując się rozluźnić. - No więc?