- W samą porę? - Sean przeszywał Bryana wzrokiem. - Interesujące...
RS 105 Bryan wzruszył ramionami. - Ponieważ miałem jeszcze trochę czasu do wykładu, postanowiłem zajrzeć do szpitala i spytać, czy nie ma poprawy. Tak, rzeczywiście zjawiłem się na parkingu w samą porę, lecz chyba nie było takiej potrzeby, gdyż Jessica zamierzała pokonać napastników siłą argumentów. I pozwolić im odejść. - Rzucił jej oskarżycielskie spojrzenie. - Co? - Sean popatrzył na nią w podobny sposób. - Chwileczkę, czemu ty pracujesz w sobotę? - spytała, nie odpowiadając. - Długa historia i w dodatku nie ma teraz znaczenia - uciął. - Chciałaś, żeby napad z użyciem noża uszedł im płazem? - Uznałam to za zwykły szczeniacki wygłup, przez który nie muszą potem mieć przez całe życie zapisane w dokumentach, że byli karani sądownie - wyjaśniła, po czym westchnęła. - W porządku, myliłam się. Tak, popełniła błąd, to te peleryny i śmieszne plastikowe zęby ją zmyliły. Niestety, ci dwaj naprawdę mogli wyrządzić komuś krzywdę. - Ty i profesor McAllistair musicie pojechać z nami i złożyć zeznania. - Wy się znacie? - Od jakiejś godziny - rzekł Sean. Jessica przeniosła spojrzenie na swego lokatora, nawet nie ukrywając ciekawości. - Zaszedłem dzisiaj na policję - wyjaśnił. - Obawiam się, że w Nowym Orleanie szerzy się niebezpieczny kult. Parsknęła śmiechem. RS 106 - Gdyby się nie szerzył, nie bylibyśmy w Nowym Orleanie. Mamy tu na pęczki wampirów, zombie, wyznawców wudu i kogo tylko chcesz. - Nie zamierzam przerywać tej rozmowy, ale niedługo muszę stawić się na uniwersytecie, więc jeśli trzeba jeszcze wypełnić jakieś dokumenty... - Ma pan rację, zbierajmy się. - Sean wskazał na swój wóz. - Dzięki, pojadę własnym samochodem - odparła Jessica. - Ja co prawda nie mam samochodu, ale moja gospodyni zapewne chętnie mnie podwiezie - rzekł gładko Bryan. Nie mogła odmówić, więc wsiedli razem do jej wozu. Ustawiła tylne lusterko nieco skośnie, by móc spoglądać na pasażera, gdy będzie zadawać mu pytania. - Cały czas nie rozumiem, co masz wspólnego z Mary. I czemu poszedłeś do Seana. Ściągnął brwi. - A co ty robiłaś w szpitalu? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Wszyscy wiedzą, co. Odwiedzałam Mary. - Jesteś jej krewną? - Nie, spotkałam ją w Transylwanii. - Co?! Spojrzała na niego z irytacją. - Tak się składa, że akurat odbywała się tam międzynarodowa konferencja psychologiczna, przypadkiem natknęłam się na Mary i jej przyjaciół. A ty skąd ją znasz?